Łódź / Signum Foundation Gallery
9 II 2021 – 30 IV 2021

MARIA STANGRET „SYTUACJA”

Wystawy

MARIA STANGRET    

„SYTUACJA”

9.02 – 30.04.2021

Signum Foundation Gallery  Łódź ul. Piotrkowska 85

Kurator  Grzegorz Musiał

 

 

Maria Stangret, absolwentka Akademii sztuk Pięknych w Krakowie. Malarka, aktorka Teatru Cricot 2, autorka „powieści bez początku i końca” wydanej przez Galerię 86 pod tytułem „Pamiętnik dziadka”. Członkini „Grupy Krakowskiej”.

Po studiach związała się z teatrem Cricot 2 i Tadeuszem Kantorem, występowała prawie we wszystkich spektaklach, od 1956 do 1992 r. uczestniczyła we wszystkich happeningach Kantora, podróżowała wraz z zespołem Cricotu po całym świecie.

Po śmierci T. Kantora powołała w 1994 r. Fundację w ich wspólnym domu w Hucisku, który ma być zamieniony w muzeum poświęcone sztuce obojga artystów.

Pokazywała swoje prace na wielu wystawach indywidualnych w kraju i zagranicą, m.in. w Galerii Foksal, Galerii Krzysztofory, Muzeum Narodowym w Krakowie, Galerii Starmach, Galerii 86, Galerii Szydłowski a także Centre Pompidou i Galerie de France w Paryżu i Moderna Museet w Sztokholmie.

 

 

 

Maria Stangret, Maria Stangret-Kantor czy Maria Kantor ? Pod każdym z tych nazwisk zidentyfikujemy jedną osobę, ale jednocześnie kryje się w nich cała złożoność jej działalności artystycznej i życia. Maria Stangret to malarka, w pełni autonomiczna artystka, której dokonania wymagają analiz, niezależnych od innych form jej aktywności. Marię Stangret-Kantor odnajdziemy głównie na afiszach i w programach teatralnych Cricotu 2, jako aktorkę. Jakby chciała podkreślić, że w teatrze występowała Maria Stangret, której kreacje aktorskie były jej osiągnięciami, ale stanowiły tylko część składową spektakli tworzonych przez Tadeusza Kantora. Natomiast w urzędowych dokumentach (dowodach osobistych, paszportach) widnieć będzie tylko Maria Kantor – żona wielkiego i sławnego twórcy. Nie doszukujmy się w tym jakiegoś patriarchalnego zdegradowania  czy zniewolenia kobiety. Wszak nie mieliśmy tu do czynienia z jakąś wolierą, w której artystka po cichu uprawiała swoje malarstwo w tajemnicy przed mężęm. Żona to przecież też partnerka, pierwsza recenzentka, krytyczka, asystentka, ale i powierniczka najskrytszych marzeń i myśli współmałżonka. Zapewne o każdej z tych Marii można by napisać odrębną książkę, ale na wystawie jej obrazów mamy do czynienia przede wszystkim z Marią Stangret.

Niebo, Szachy, Tablica, Kartka z zeszytu, Centymetr, to obrazy stanowiące pewien ważny etap w rozwoju malarskim artystki, która odeszła w maju tego roku.

Na wystawie w Galerii Foksal w 1970 roku pod namalowane na obrazie nieba autorka ustawiła deszczowe rynny wypełnione farbami. Jak pisał Wojciech Skrodzki w recenzji z tej wystawy, takie zestawienie „ jest zabiegiem odbierającym ich byt artystyczny, przenoszącym w sferę rzeczywistości, nadającym cechę absolutnego naturalizmu. Sens tych prac odczytujemy pełniej nie w salce Galerii, lecz w wolnej przestrzeni, gdy są skontrastowane z rzeczywistym niebem. Wówczas ich dwuznaczność jako całkowicie naturalistycznych i zarazem w pełni artystycznych kreacji objawia się z większą oczywistością”[1]. Kontradykcja tego co realne a co fikcyjne stwarza sytuację, w której nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy obraz jest wizerunkiem efemerycznej chwili układu chmur na niebie czy tylko wyobrażeniem artystki. Czy czasem nie jest odwrotnie ? Czy to nie obraz staje się dla natury modelem do odwzorowania ? Na pewno realne są tu tylko fizyczne postacie obrazów i sama czynność malowania, którą dobitnie sugerują ustawione pod wizerunkami nieba, deszczowe rynny wypełnione farbami.

Tak jak nieba, tak i tablicę maluje Maria Kantor naturalistycznie, a w tym przypadku nawet w rzeczywistych rozmiarach. Tablica z paczką kredy, ustawioną pod nią, to naturalny „komplet” – jak pisał Wiesław Borowski, ale chociaż „podprowadza” nas ku czynności praktycznej „przez swój kontekst artystyczny, nie przywraca jej tej funkcji w pełni”[2]. Artystka zestawiając namalowany obraz tablicy z przedmiotową kredą pozbawia dzieło wszelkich wartości symbolicznych, a nawet estetycznych. Namalowanie zwykłego przedmiotu jest gestem przeniesienia go do sfery sztuki, ale jednocześnie uwięzieniem uniemożliwiającym mu naturalne funkcjonowanie.

 

W dziełach Marii Stangret Tablica nie służy do pisania, Szachy do grania, a Centymetr do mierzenia. W Szachach i Centymetrze autorka operuje już inną skalą. Można zauważyć, że w obrazach Nieba artystka przedstawiała jego wizerunki w mikroskali, Tablicę w realistycznym wymiarze, a w Szachach i Centymetrze mamy do czynienie z makroskalą. W Szachach maluje i zawiesza na ścianie tylko powiększony, niewielki wycinek rzeczywistej szachownicy przed którym ustawia wielki czarny pionek. Również zawieszony na białym płótnie centymetr zdaje się być gigantycznych wymiarów w stosunku do pierwowzoru. Artystka przedstawia je jak archetypy, modele wydobyte z powszechnej świadomości pozostawiając je niezdefiniowanymi.

 

Również w powiększonych Kartkach, malowanych i zawieszanych jak obrazy artystka podkreśla, że analizowanie stosunku modelu do jego odwzorowania w obrazie jest zabiegiem jałowym, bo sam – jak pisała – „Stosunek „obraz” do modelu  (obojętnie jakiego) jest propozycją, jakby samym modelem. Ale Pustym (…) Oj, jak pustym.”[3]

 

Prezentowane dzieła  wiążą się z zagadnieniem zakwestionowania tradycyjnego postrzegania obrazu jako wizerunku pewnej realności. Niewątpliwie nurtująca Marię Stangret problematyka wpisuje się w szeroki nurt dyskursu prowadzonego w świecie sztuki XX wieku. Dyskursu, który objawił się w radykalnych postawach konceptualistów postulujących rezygnację z jakichkolwiek przedmiotowych realizacji dzieł. Kryzys mimetycznego malarstwa miał jednak tak wiele źródeł, że nie sposób ich tu przedstawić nawet w pobieżnym zarysie. Chociaż niektórzy krytycy trochę zwyczajowo nazywają obrazy Marii Stangret z początku lat 70. konceptualnymi, to jednak są one na tyle odrębnym zjawiskiem, że próżno ich szukać w antologiach polskiego konceptualizmu. Ta właśnie osobność i wyjątkowość decyduje o ich unikalnej  wartości.

 

Maria Stangret unikała eksplikowania swoich dzieł, tłumaczenia zamierzeń, tworzenia definicji, pozostawiając całkowitą swobodę w ich odbiorze i interpretacji, tak jak pisała w katalogu do wystawy w Galerii Foksal w 1970 roku:

 

„Nie ma co zbliżać się do tych obrazów,

Zbliżać się i przez zbliżanie smakować,

Smakowaniem i delektowaniem zmysłowo biesiadować,

I tym biesiadowaniem obraz sobie przywłaszczać,

I przez przywłaszczanie sobie tego obiektu

Siebie samego czynić wyjątkowym i unikalnym.

Nie znajdziecie tu ani efektów barwnych, ani sensacji

Materii malowanej, ani tego wszystkiego,

Co tradycyjny obraz wam podsuwa.

Wystawa ta jest sytuacją,

W której nie trzeba być „znawcą” (…)

Odbiór powstaje nie na powierzchni płótna,

Ale między nim a „prawdziwym”

W człowieku,

W myśli. (…)” [4]

 

 

 

Lech Stangret

 

 

[1] Wojciech Skrodzki, Maria Stangret, Współczesność nr 11/1969

[2] [w:]  Maria Stangret, Galeria Foksal, Warszawa 1970 (katalog)

[3] [w:] Maria Stangret, Galeria Foksal, Warszawa 1970

[4] j.w.

 

 

Signum Foundation Gallery, ul. Piotrkowska 85, Łódź